sobota, 12 października 2013

R. 7 ` Port Angeles

  Port Angeles wyglądało o tej porze roku o wiele bardziej zjawiskowo niżeli zawsze słoneczne LA. Powierzchnia ziemi, tak samo jak drzewa i budynki, pokryta była błyszczącą bielą, którą rozprzestrzenił spadający z nieba śnieg. Z każdego domu patrzyły na przechodniów oczy wywieszonych w oknach mikołai oraz reniferów. Wszechobecne napisy, życzące wszystkim ,,Wesołych Świąt’’, można było dostrzec co kilka kroków.
  Szczególnie na ulicy Magnolia Crescent dało się wyczuć rodzinną atmosferę Bożego Narodzenia. To tam znali się wszyscy mieszkańcy i co rusz dało się usłyszeć kolejne życzenia. Dom Mandy Cornett, gdzie mieszkała razem z drugim mężem Brian’em Teefey od czterech lat, nie odznaczał się niczym szczególnym wśród reszty domostw w tej dzielnicy. Ciemnobrązowy, pod pokrywą białego puchu, z oknami o kolorze podobnym do śniegu, tak samo jak drzwi frontowe. Na piętrze rzucało się w oczy wysunięte do przodu okno z balkonem. To w tym pokoju dorastała jej jedyna córka, narodzona jeszcze podczas pierwszego małżeństwa kobiety. Teraz słynna Selena Gomez przyjeżdżała do matki i ojczyma jedynie na święta, czasem w wakacje.
 - Selly, masz gościa! – krzyknęła Mandy z dołu, podczas gdy jej córka czytała jeden z zeszytów.
 - Już idę! – zawołała, rzucając przedmiot na łóżko, po czym szybko zbiegła po drewnianych schodach.
  Jej rodzinny dom tak różnił się od tego, w którym aktualnie żyła. Większość rzeczy nawiązywała do starego stylu w ciemnych odcieniach brązu. Na ścianach widniało mnóstwo fotografii, najczęściej przedstawiających ją samą w różnorakich sytuacjach.
 - Nick! – Ucieszyła się, widząc swojego chłopaka wytrzepującego mokre drobinki śniegu z loków.
  Podbiegła do niego, mijając po drodze uśmiechniętą matkę, i bezceremonialnie się do niego przytuliła. Nie przeszkadzało jej zimno bijące z przemoczonego płaszcza chłopaka. Liczył się jedynie fakt, że przyleciał.
 - Selena, Nicholas zapewne chce zdjąć te oziębłe buty – rzekła z powagą szatynka, po której figurze można było się domyślić, że czasem lubi sobie podjeść.
 - Oh, tak – mruknęła dziewczyna, odklejając się od niego.
 - Hej – powiedział, szczerząc się jednym ze swoich powalających uśmiechów.
 - No cześć. – Odwzajemniła go.
  Jonas ściągnął niepotrzebną już część garderoby oraz wziął do ręki swoją torbę.
 - Będziesz spał w sypialni na górze. Selena ci pokaże, prawda?
 - Tak, oczywiście. Chodź. – Skierowała się po twardym parkiecie do schodów, nasłuchując jego kroków za sobą. Gdy znaleźli się już na górze, zauważyła, że przystanął. Obróciła się gwałtownie do tyłu, chcąc zobaczyć, co go zatrzymało. Stał z rozbawioną miną przed jedną z fotografii. Przedstawiała ona małą dziewczynkę z buzią wymazaną czekoladą na tle świecącej się choinki.
 - Wujek przyjechał z Anglii i przywiózł mi mega czekoladę. Miała z pół metra długości – wyjaśniła.
 - Masz ją jeszcze?
 - Tak, zapleśniała gdzieś na strychu. – Wywróciła oczami. – Chodź już. – Pociągnęła go za rękę.
 - A który Twój? – spytał, rozglądając się po kwadratowym przedpokoju, wyłożonym dookoła panelami. Znajdowały się tam dokładnie cztery pary drzwi.
 - Ten. – Kiwnęła głową w stronę jedynych otwartych, zaraz naprzeciwko schodów.
  Teraz to on ja pociągnął. Wszedł ostrożnie do pomieszczenia i rozejrzał się dookoła. Wnętrze nie zmieniło się od sześciu lat, kiedy to dwunastoletnia Selena zarządziła zmianę wystroju, gdyż zaczęła się uważać za osobę zbyt dorosłą na pokój rodem z bajki Barbie. Po lewej stronie stało średniej wielkości łóżko, a za nim biurko z otwartym laptopem. Na wprost dało się dostrzec duże okno, a po prawej stronie meblościankę. Wszędzie walały się zniszczone zeszyty oraz książki.
 - Zebrało mi się na wspominki – powiedziała brunetka, patrząc na otwarty kufer, leżący przy nogach łóżka.
 - Zrozumiałe. – Rzucił torbę na podłogę, a sam usiadł na jej łóżku, wpierw zamykając drzwi. Wziął do ręki porzucony przedtem zeszyt.
 - O nie, nie – zaprotestowała Selena, próbując wyrwać mu go z ręki.
 - Dlaczego? – Wyszczerzył się, chowając go za plecami.
 - To mój pamiętnik! – oburzyła się.
 - Uuu.. ciekawe. – Poruszył znacząco brwiami, po czym przełożył nogi na drugą stronę łóżka, próbując zajrzeć do dziennika.
 - Nick! – niemal krzyknęła, rzucając mu się na plecy, przy czym wymachiwała rękami w stronę jego zdobyczy.
 - Okej, okej. Nie jestem takim chamem – stwierdził, oddając pamiętnik.
  Pocałowała go w policzek, a zeszyt ukryła pod poduszką.
 - Pójdziemy do Dee? Wczoraj cały dzień spędziła u babci w wiosce niedaleko stąd, więc się z nią nie widziałam.
 - O ile twoi rodzice nie mają nic przeciwko. – Na słowo ,,rodzice’’ dziewczyna odchrząknęła znacząco. – To znaczy.. O ile twoja mama nie ma nic przeciwko.
 - Nie, na pewno się zgodzi.
 - Nie lubisz tego Brian’a, co? – zapytał, mrużąc oczy.
 - Wiem, że mama jest z nim szczęśliwa i tylko dlatego go znoszę. Brakuje mi taty – wyznała, siadając obok niego.
 - Przecież masz z nim kontakt – zdziwił się.
 - Niby tak, ale.. Brakuje mi dawnego taty. Odkąd jest z Alexis nic oprócz niej się nie liczy.
 - Nie rozumiem, jak można porzucić całą rodzinę dla jakiejś laski.
 - Najwyraźniej można. – Wzruszyła ramionami. – Chodźmy już do Demi. Strach się bać, co z nią.. Dwadzieścia cztery godziny na dobę spędzane z Dallas. Brr.. – Wzdrygnęła się aktorsko.
 - Przeżyła.
 - To na pewno. Widziałeś się wczoraj z Joe i Bridgit?
 - Tak. I tak, nadal planują wziąć ślub – dodał, widząc, że już otwiera usta, by zadać pytanie.
 - Ehh.. – westchnęła, podnosząc się do pionu, co uczynił również jej towarzysz.
 - Sel? – Złapał ją za nadgarstek, gdy ta już trzymała rękę na klamce.
 - Tak?
 - W Wigilię.. Chciałaś mi coś powiedzieć, a potem przeskoczyłaś do tematu sylwestra. Czy aby na pewno o to chodziło? – Spojrzał na nią podejrzliwie, a jej źrenice się powiększyły.
 - Tak, no jasne – zapewniła go, wychodząc do holu.

 - Panna ,,wiem wszystko, bo jestem bogata’’ Gomez i.. o, Nick Jonas. – Powitanie w wykonaniu Dallas zawsze wyglądało tak samo.
 - Wyprowadź się już do tego Dallas, bo mają niedobór snobów – odparła spokojnie Selena. – Jest Demi?
 - Nie wiem, nie widziałam jej dziś. Więc chyba tak. – Blondynka wzruszyła ramionami, otwierając szerzej drzwi.
  Para wyminęła ją niemal wyniośle, kierując się prosto do schodów.
 - Buty – upomniała ich.
  Ściągnęli je posłusznie bez słowa, po czym weszli po nowoczesnych szklanych schodach, aby już po chwili stanąć w długim korytarzu. Na jego końcu odnaleźli jedyne drewniane drzwi, za którymi znajdował się mały pokoik Demetrii. Selena zapukała ostrożnie, czekając na reakcję przyjaciółki.
 - Madison, odwal się od mojego pokoju. Nie pozwolę ci z niego zrobić domku dla lalek! – wydarła się z wnętrza, na co oboje zachichotali.
 - To ja, Selena. – zawołała dziewczyna.
  Usłyszeli szybkie kroki i już po chwili stała przed nimi Demi z wymuszonym uśmiechem, nadal ubrana w znoszoną piżamę.
 - Czemu to nosisz? – zapytała Sel, przyglądając się sceptycznie ciuchom.
 - Bo jest wygodne.
  Weszli do pomieszczenia, które było dość małe jak na rozmiary tego domu. Skośny sufit dodatkowo je pomniejszał. Obok łóżka musiało się nieźle zgiąć, żeby w ogóle tam dotrzeć. Jedynie ogromne okno po lewej stronie dodawało uroku temu pokojowi. Widać z niego było różany ogród sąsiadów, inaczej matki Seleny.
 - Siadajcie. – Wskazała na ciemnobeżową kanapę pod ścianą, a sama usadowiła się wygodnie na materacu łóżka.
  Selena dostrzegła kątem oka, jak chowa coś pod pościel.
 - Ładnie tu masz – rzekł Nicholas, przyglądając się plakatom przeróżnych zespołów rockowych, goszczącym na ścianach. – Nawet ja tu jestem! – Ucieszył się, widząc swój poster, lecz mina mu zrzedła, widząc że jego połowa została wydarta. Brakowało średniaka z ich zespołu.
 - Dziękuję. - Uśmiechnęła się ciepło dziewczyna, choć sam uśmiech nie dosięgał oczu.
 - No i jak wytrzymujesz ze swoim ukochanym rodzeństwem? – spytała Gomez, akcentując dwa ostatnie słowa.
 - Wyśmienicie. Dallas cały czas mi docina ślubem twojego brata – wskazała podbródkiem na Nicka - a Madison chce mi przerobić pokój na siedlisko laleczek.
 - Czekaj. Przecież Dallas nie wie, że masz coś do J..
 - Ona mnie wiąże z każdym, kto jest moim partnerem filmowym. Na Wielkanoc żeniłam się ze Sterlingiem.
  Wzmianka o chłopaku przypomniała coś Selenie.
 - Właśnie, co do Sterlinga.. Czy on zmienił numer telefonu?
 - Nie wiem, a który masz? – Dee zaczęła przeczesywać przestrzeń dookoła niej wzrokiem, a Selena wyjęła swój telefon z kieszeni spodni. Lovato podeszła do meblościanki po prawej stronie i wyjęła coś z szuflady. Okazało się, że to również komórka. Gomez otworzyła aparat, po czym od razu kliknęła zieloną słuchawkę, gdzie na pierwszym miejscu znalazła numer Knight’a.
 - 889.. – zaczęła dyktować.
 - Nie, to jest zły. Spisz sobie. – Demetria podała jej swój telefon.
  Nick cały czas przyglądał się podejrzliwie dziewczynom, co oczywiście zauważyła Selena. Sama nie wiedziała, jak mu to wyjaśnić. Prawdą był fakt, iż chciała z nim porozmawiać, ale przecież nie mogła tego powiedzieć Jonasowi, bo pomyślałby sobie nie wiadomo co.
 - Po co ci ten numer? – zapytał w końcu, kiedy obie schowały aparaty.
 - Chcę mieć do całej naszej paczki. Mam zamiar zorganizować jakieś spotkanie po świętach – wymyśliła.
  Po głębszym namyśle sama stwierdziła, iż można coś takiego zorganizować.
 - Mnie od razu wyklucz z tego spisu – stwierdziła Demi, błądząc oczami po podłodze.
 - Ty będziesz gwiazdą numer jeden.
 - Yhym.
 - Nie chce mi się z tobą kłócić. Nick, nie potrzebujesz iść do łazienki? – Spojrzała na niego znacząco.
 - Eee.. Tak, racja. Gdzie tu jest ubikacja?
 - Pierwsze drzwi po lewej – odpowiedziała automatycznie Dee.
  Selena usiadła obok niej, gdy tylko zamknęły się drzwi za Nicholasem. Przytuliła ją do siebie, czując jak łzy przyjaciółki moczą jej własny krwistoczerwony sweter.
 - Dems, weź się w garść. Jesteś silna, ja to wiem. Dasz radę.
 - N..n..ie – wyjąkała.
 - Tak. Musisz dać. Co ja bym bez ciebie zrobiła? Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałam, gdy znalazłyśmy cię w tym pokoju.. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i gdybyś sobie wtedy coś zrobiła.. Poszłabym w twoje ślady.
 - Nie możesz.. – Dziewczyna odkleiła się od niej, ukazując zapłakaną twarz.
 - Mogę. Jesteś moją siostrą. Przyszywaną, ale siostrą.
 - A ty moją. Ale prawdziwą, nie taką jak te dwie z dołu. – Zmarszczyła teatralnie nos, z czego obie się zaśmiały.
 - I taką Dee lubię. – Uśmiechnęła się Selena.
 - Ooo… - usłyszały rozczulony głos z progu. Okazało się, że Nick stał za drzwiami, podsłuchując całą ich rozmowę.
 - Ty wstrętny podsłuchiwaczu! – Demetria rzuciła w niego poduszką, która rozczochrała mu fryzurę.
 - Ty podła poduszkomaniaczko! – Od razu jej oddał, z czego wywiązała się prawdziwa walka na poduszki. Niedługo potem po pokoju latały tysiące piórek.
 - Sel, wzięłaś moją do spania! – zauważyła Dee.
 - Ups. – Winna zrobiła speszoną minę, trzymając w ręku strzępy poszewki.
 - Panie, zapraszam na lody – rzekł Loczek, biorąc obie pod łokcie.
 - W zimę? - zdziwiła się Gomez.
 - Najwyżej będziemy się wieczorem zagrzewać herbatką. – Wzruszył ramionami, prowadząc je do korytarza.
 - A może byś mi się tak pozwolił ubrać?
 - Ah, sory Dems. Jasne, idź.
  Lovato zaczęła przekopywać szafę, czemu pozostała dwójka przyglądała się z rozbawieniem. Kiedy już coś wybrała, zniknęła w łazience.
 - Selly..
 - Matko, co wy macie ostatnio z tym zdrobnieniem?! – wybuchła.
 - Jest fajne. – Uśmiechnął się, odgarniając jej z twarzy kosmyk włosów.
 - Bardzo… - stwierdziła z sarkazmem. – No, ale chciałeś chyba coś powiedzieć, więc słucham.
 - Czy stan Demi aby na pewno jest tylko i wyłącznie z powodu Josepha?
 - Kochanie, jeszcze nie wiesz, do czego jest zdolna zakochana dziewczyna.
 
  ,,Ubrana w elegancką małą czarną siedemnastolatka, ze sztucznymi blond włosami upiętymi do góry na głowie, stała przed jednym z hotelowych pokoi, krążąc pod jasnymi drzwiami, z małym pakunkiem w rękach. Jej ciało przeszywał strach, niepewność. Nie wiedziała czy się wycofać, czy jednak dokończyć to, co zaczęła.
  Spojrzała na windę, która była jedyną drogą ucieczki. Może nie warto? Lecz wtedy jej myśli przejął fakt, iż zaszła przecież tak daleko. Wystarczy kilka sztucznych uśmiechów, a  wszystko będzie tak, jak chciała. Tak, jak wymarzyła.
  Zdecydowanym ruchem zapukała w drzwi z numerem 92. Usłyszała charakterystyczny stukot obcasów, a już po chwili zobaczyła przed sobą roześmianą blondynkę o dosyć ciemnym odcieniu włosów. Miała na sobie zwiewną różową sukienkę, a w ręce trzymała kieliszek z płynem o kolorze złota.
 - O, hej. – Uśmiechnęła się do koleżanki, zapraszając ją gestem ręki do środka.’’

  - Okej, jestem gotowa. – Z zamyślenia wyrwała Selenę Demi, chowająca swoją kremową piżamę w misie do szafki.
 - Idziemy? – zwrócił się Nick do tej pierwszej.

 - Tak, jasne – odpowiedziała, otrząsnąwszy się z ponurych myśli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz