Port
Angeles wyglądało o tej porze roku o wiele bardziej zjawiskowo niżeli zawsze
słoneczne LA. Powierzchnia ziemi, tak samo jak drzewa i budynki, pokryta była
błyszczącą bielą, którą rozprzestrzenił spadający z nieba śnieg. Z każdego domu
patrzyły na przechodniów oczy wywieszonych w oknach mikołai oraz reniferów.
Wszechobecne napisy, życzące wszystkim ,,Wesołych Świąt’’, można było dostrzec
co kilka kroków.
Szczególnie na ulicy Magnolia Crescent dało się wyczuć rodzinną
atmosferę Bożego Narodzenia. To tam znali się wszyscy mieszkańcy i co rusz dało
się usłyszeć kolejne życzenia. Dom Mandy Cornett, gdzie mieszkała razem z
drugim mężem Brian’em Teefey od czterech lat, nie odznaczał się niczym
szczególnym wśród reszty domostw w tej dzielnicy. Ciemnobrązowy, pod pokrywą
białego puchu, z oknami o kolorze podobnym do śniegu, tak samo jak drzwi
frontowe. Na piętrze rzucało się w oczy wysunięte do przodu okno z balkonem. To
w tym pokoju dorastała jej jedyna córka, narodzona jeszcze podczas pierwszego
małżeństwa kobiety. Teraz słynna Selena Gomez przyjeżdżała do matki i ojczyma
jedynie na święta, czasem w wakacje.
-
Selly, masz gościa! – krzyknęła Mandy z dołu, podczas gdy jej córka czytała
jeden z zeszytów.
- Już
idę! – zawołała, rzucając przedmiot na łóżko, po czym szybko zbiegła po
drewnianych schodach.
Jej
rodzinny dom tak różnił się od tego, w którym aktualnie żyła. Większość rzeczy
nawiązywała do starego stylu w ciemnych odcieniach brązu. Na ścianach widniało
mnóstwo fotografii, najczęściej przedstawiających ją samą w różnorakich
sytuacjach.
-
Nick! – Ucieszyła się, widząc swojego chłopaka wytrzepującego mokre drobinki
śniegu z loków.
Podbiegła do niego, mijając po drodze uśmiechniętą matkę, i
bezceremonialnie się do niego przytuliła. Nie przeszkadzało jej zimno bijące z
przemoczonego płaszcza chłopaka. Liczył się jedynie fakt, że przyleciał.
-
Selena, Nicholas zapewne chce zdjąć te oziębłe buty – rzekła z powagą szatynka,
po której figurze można było się domyślić, że czasem lubi sobie podjeść.
- Oh,
tak – mruknęła dziewczyna, odklejając się od niego.
- Hej
– powiedział, szczerząc się jednym ze swoich powalających uśmiechów.
- No
cześć. – Odwzajemniła go.
Jonas ściągnął niepotrzebną już część garderoby oraz wziął do ręki swoją
torbę.
- Będziesz
spał w sypialni na górze. Selena ci pokaże, prawda?
-
Tak, oczywiście. Chodź. – Skierowała się po twardym parkiecie do schodów,
nasłuchując jego kroków za sobą. Gdy znaleźli się już na górze, zauważyła, że
przystanął. Obróciła się gwałtownie do tyłu, chcąc zobaczyć, co go zatrzymało.
Stał z rozbawioną miną przed jedną z fotografii. Przedstawiała ona małą
dziewczynkę z buzią wymazaną czekoladą na tle świecącej się choinki.
-
Wujek przyjechał z Anglii i przywiózł mi mega czekoladę. Miała z pół metra
długości – wyjaśniła.
-
Masz ją jeszcze?
-
Tak, zapleśniała gdzieś na strychu. – Wywróciła oczami. – Chodź już. – Pociągnęła
go za rękę.
- A
który Twój? – spytał, rozglądając się po kwadratowym przedpokoju, wyłożonym
dookoła panelami. Znajdowały się tam dokładnie cztery pary drzwi.
-
Ten. – Kiwnęła głową w stronę jedynych otwartych, zaraz naprzeciwko schodów.
Teraz to on ja pociągnął. Wszedł ostrożnie do pomieszczenia i rozejrzał
się dookoła. Wnętrze nie zmieniło się od sześciu lat, kiedy to dwunastoletnia
Selena zarządziła zmianę wystroju, gdyż zaczęła się uważać za osobę zbyt
dorosłą na pokój rodem z bajki Barbie. Po lewej stronie stało średniej
wielkości łóżko, a za nim biurko z otwartym laptopem. Na wprost dało się
dostrzec duże okno, a po prawej stronie meblościankę. Wszędzie walały się
zniszczone zeszyty oraz książki.
-
Zebrało mi się na wspominki – powiedziała brunetka, patrząc na otwarty kufer,
leżący przy nogach łóżka.
-
Zrozumiałe. – Rzucił torbę na podłogę, a sam usiadł na jej łóżku, wpierw
zamykając drzwi. Wziął do ręki porzucony przedtem zeszyt.
- O
nie, nie – zaprotestowała Selena, próbując wyrwać mu go z ręki.
- Dlaczego?
– Wyszczerzył się, chowając go za plecami.
- To
mój pamiętnik! – oburzyła się.
-
Uuu.. ciekawe. – Poruszył znacząco brwiami, po czym przełożył nogi na drugą
stronę łóżka, próbując zajrzeć do dziennika.
-
Nick! – niemal krzyknęła, rzucając mu się na plecy, przy czym wymachiwała
rękami w stronę jego zdobyczy.
-
Okej, okej. Nie jestem takim chamem – stwierdził, oddając pamiętnik.
Pocałowała go w policzek, a zeszyt ukryła pod poduszką.
-
Pójdziemy do Dee? Wczoraj cały dzień spędziła u babci w wiosce niedaleko stąd,
więc się z nią nie widziałam.
- O
ile twoi rodzice nie mają nic przeciwko. – Na słowo ,,rodzice’’ dziewczyna
odchrząknęła znacząco. – To znaczy.. O ile twoja mama nie ma nic przeciwko.
-
Nie, na pewno się zgodzi.
- Nie
lubisz tego Brian’a, co? – zapytał, mrużąc oczy.
-
Wiem, że mama jest z nim szczęśliwa i tylko dlatego go znoszę. Brakuje mi taty
– wyznała, siadając obok niego.
- Przecież
masz z nim kontakt – zdziwił się.
-
Niby tak, ale.. Brakuje mi dawnego taty. Odkąd jest z Alexis nic oprócz niej
się nie liczy.
- Nie
rozumiem, jak można porzucić całą rodzinę dla jakiejś laski.
- Najwyraźniej
można. – Wzruszyła ramionami. – Chodźmy już do Demi. Strach się bać, co z nią..
Dwadzieścia cztery godziny na dobę spędzane z Dallas. Brr.. – Wzdrygnęła się
aktorsko.
-
Przeżyła.
- To
na pewno. Widziałeś się wczoraj z Joe i Bridgit?
-
Tak. I tak, nadal planują wziąć ślub – dodał, widząc, że już otwiera usta, by
zadać pytanie.
-
Ehh.. – westchnęła, podnosząc się do pionu, co uczynił również jej towarzysz.
-
Sel? – Złapał ją za nadgarstek, gdy ta już trzymała rękę na klamce.
- Tak?
- W
Wigilię.. Chciałaś mi coś powiedzieć, a potem przeskoczyłaś do tematu sylwestra.
Czy aby na pewno o to chodziło? – Spojrzał na nią podejrzliwie, a jej źrenice
się powiększyły.
-
Tak, no jasne – zapewniła go, wychodząc do holu.
- Panna
,,wiem wszystko, bo jestem bogata’’ Gomez i.. o, Nick Jonas. – Powitanie w
wykonaniu Dallas zawsze wyglądało tak samo.
-
Wyprowadź się już do tego Dallas, bo mają niedobór snobów – odparła spokojnie
Selena. – Jest Demi?
- Nie
wiem, nie widziałam jej dziś. Więc chyba tak. – Blondynka wzruszyła ramionami,
otwierając szerzej drzwi.
Para
wyminęła ją niemal wyniośle, kierując się prosto do schodów.
-
Buty – upomniała ich.
Ściągnęli je posłusznie bez słowa, po czym weszli po nowoczesnych
szklanych schodach, aby już po chwili stanąć w długim korytarzu. Na jego końcu
odnaleźli jedyne drewniane drzwi, za którymi znajdował się mały pokoik
Demetrii. Selena zapukała ostrożnie, czekając na reakcję przyjaciółki.
-
Madison, odwal się od mojego pokoju. Nie pozwolę ci z niego zrobić domku dla
lalek! – wydarła się z wnętrza, na co oboje zachichotali.
- To
ja, Selena. – zawołała dziewczyna.
Usłyszeli szybkie kroki i już po chwili stała przed nimi Demi z
wymuszonym uśmiechem, nadal ubrana w znoszoną piżamę.
- Czemu
to nosisz? – zapytała Sel, przyglądając się sceptycznie ciuchom.
- Bo
jest wygodne.
Weszli do pomieszczenia, które było dość małe jak na rozmiary tego domu.
Skośny sufit dodatkowo je pomniejszał. Obok łóżka musiało się nieźle zgiąć,
żeby w ogóle tam dotrzeć. Jedynie ogromne okno po lewej stronie dodawało uroku
temu pokojowi. Widać z niego było różany ogród sąsiadów, inaczej matki Seleny.
- Siadajcie.
– Wskazała na ciemnobeżową kanapę pod ścianą, a sama usadowiła się wygodnie na
materacu łóżka.
Selena dostrzegła kątem oka, jak chowa coś pod pościel.
-
Ładnie tu masz – rzekł Nicholas, przyglądając się plakatom przeróżnych zespołów
rockowych, goszczącym na ścianach. – Nawet ja tu jestem! – Ucieszył się, widząc
swój poster, lecz mina mu zrzedła, widząc że jego połowa została wydarta.
Brakowało średniaka z ich zespołu.
-
Dziękuję. - Uśmiechnęła się ciepło dziewczyna, choć sam uśmiech nie dosięgał
oczu.
- No
i jak wytrzymujesz ze swoim ukochanym rodzeństwem? – spytała Gomez, akcentując
dwa ostatnie słowa.
-
Wyśmienicie. Dallas cały czas mi docina ślubem twojego brata – wskazała
podbródkiem na Nicka - a Madison chce mi przerobić pokój na siedlisko laleczek.
-
Czekaj. Przecież Dallas nie wie, że masz coś do J..
- Ona
mnie wiąże z każdym, kto jest moim partnerem filmowym. Na Wielkanoc żeniłam się
ze Sterlingiem.
Wzmianka o chłopaku przypomniała coś Selenie.
-
Właśnie, co do Sterlinga.. Czy on zmienił numer telefonu?
- Nie
wiem, a który masz? – Dee zaczęła przeczesywać przestrzeń dookoła niej wzrokiem,
a Selena wyjęła swój telefon z kieszeni spodni. Lovato podeszła do meblościanki
po prawej stronie i wyjęła coś z szuflady. Okazało się, że to również komórka.
Gomez otworzyła aparat, po czym od razu kliknęła zieloną słuchawkę, gdzie na
pierwszym miejscu znalazła numer Knight’a.
-
889.. – zaczęła dyktować.
-
Nie, to jest zły. Spisz sobie. – Demetria podała jej swój telefon.
Nick
cały czas przyglądał się podejrzliwie dziewczynom, co oczywiście zauważyła
Selena. Sama nie wiedziała, jak mu to wyjaśnić. Prawdą był fakt, iż chciała z
nim porozmawiać, ale przecież nie mogła tego powiedzieć Jonasowi, bo pomyślałby
sobie nie wiadomo co.
- Po
co ci ten numer? – zapytał w końcu, kiedy obie schowały aparaty.
-
Chcę mieć do całej naszej paczki. Mam zamiar zorganizować jakieś spotkanie po
świętach – wymyśliła.
Po
głębszym namyśle sama stwierdziła, iż można coś takiego zorganizować.
- Mnie
od razu wyklucz z tego spisu – stwierdziła Demi, błądząc oczami po podłodze.
- Ty
będziesz gwiazdą numer jeden.
-
Yhym.
- Nie
chce mi się z tobą kłócić. Nick, nie potrzebujesz iść do łazienki? – Spojrzała
na niego znacząco.
-
Eee.. Tak, racja. Gdzie tu jest ubikacja?
-
Pierwsze drzwi po lewej – odpowiedziała automatycznie Dee.
Selena usiadła obok niej, gdy tylko zamknęły się drzwi za Nicholasem.
Przytuliła ją do siebie, czując jak łzy przyjaciółki moczą jej własny
krwistoczerwony sweter.
-
Dems, weź się w garść. Jesteś silna, ja to wiem. Dasz radę.
-
N..n..ie – wyjąkała.
-
Tak. Musisz dać. Co ja bym bez ciebie zrobiła? Nawet nie wiesz, jak się o
ciebie bałam, gdy znalazłyśmy cię w tym pokoju.. Jesteś moją najlepszą
przyjaciółką i gdybyś sobie wtedy coś zrobiła.. Poszłabym w twoje ślady.
- Nie
możesz.. – Dziewczyna odkleiła się od niej, ukazując zapłakaną twarz.
-
Mogę. Jesteś moją siostrą. Przyszywaną, ale siostrą.
- A
ty moją. Ale prawdziwą, nie taką jak te dwie z dołu. – Zmarszczyła teatralnie
nos, z czego obie się zaśmiały.
- I
taką Dee lubię. – Uśmiechnęła się Selena.
-
Ooo… - usłyszały rozczulony głos z progu. Okazało się, że Nick stał za
drzwiami, podsłuchując całą ich rozmowę.
- Ty
wstrętny podsłuchiwaczu! – Demetria rzuciła w niego poduszką, która
rozczochrała mu fryzurę.
- Ty
podła poduszkomaniaczko! – Od razu jej oddał, z czego wywiązała się prawdziwa
walka na poduszki. Niedługo potem po pokoju latały tysiące piórek.
-
Sel, wzięłaś moją do spania! – zauważyła Dee.
-
Ups. – Winna zrobiła speszoną minę, trzymając w ręku strzępy poszewki.
-
Panie, zapraszam na lody – rzekł Loczek, biorąc obie pod łokcie.
- W
zimę? - zdziwiła się Gomez.
-
Najwyżej będziemy się wieczorem zagrzewać herbatką. – Wzruszył ramionami,
prowadząc je do korytarza.
- A
może byś mi się tak pozwolił ubrać?
- Ah,
sory Dems. Jasne, idź.
Lovato zaczęła przekopywać szafę, czemu pozostała dwójka przyglądała się
z rozbawieniem. Kiedy już coś wybrała, zniknęła w łazience.
-
Selly..
-
Matko, co wy macie ostatnio z tym zdrobnieniem?! – wybuchła.
-
Jest fajne. – Uśmiechnął się, odgarniając jej z twarzy kosmyk włosów.
-
Bardzo… - stwierdziła z sarkazmem. – No, ale chciałeś chyba coś powiedzieć,
więc słucham.
- Czy
stan Demi aby na pewno jest tylko i wyłącznie z powodu Josepha?
-
Kochanie, jeszcze nie wiesz, do czego jest zdolna zakochana dziewczyna.
,,Ubrana w elegancką małą czarną
siedemnastolatka, ze sztucznymi blond włosami upiętymi do góry na głowie, stała
przed jednym z hotelowych pokoi, krążąc pod jasnymi drzwiami, z małym pakunkiem
w rękach. Jej ciało przeszywał strach, niepewność. Nie wiedziała czy się
wycofać, czy jednak dokończyć to, co zaczęła.
Spojrzała na windę, która była jedyną drogą
ucieczki. Może nie warto? Lecz wtedy jej myśli przejął fakt, iż zaszła przecież
tak daleko. Wystarczy kilka sztucznych uśmiechów, a wszystko będzie tak, jak chciała. Tak, jak
wymarzyła.
Zdecydowanym ruchem zapukała w drzwi z
numerem 92. Usłyszała charakterystyczny stukot obcasów, a już po chwili
zobaczyła przed sobą roześmianą blondynkę o dosyć ciemnym odcieniu włosów.
Miała na sobie zwiewną różową sukienkę, a w ręce trzymała kieliszek z płynem o
kolorze złota.
- O, hej. – Uśmiechnęła się do koleżanki,
zapraszając ją gestem ręki do środka.’’
-
Okej, jestem gotowa. – Z zamyślenia wyrwała Selenę Demi, chowająca swoją
kremową piżamę w misie do szafki.
-
Idziemy? – zwrócił się Nick do tej pierwszej.
-
Tak, jasne – odpowiedziała, otrząsnąwszy się z ponurych myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz