Para
ustaliła, że Selena odegra krótką scenkę bólu zęba i on, jako jej zatroskany
chłopak, zaproponuje dowóz do domu. Miał też napomknąć, że chętnie zabierze
Debby i Demi, ponieważ już tam nie wróci i nie będą miały czym wrócić. Plan
oczywiście wypalił. Debby rzuciła się ku Selenie z zatroskaną miną, gdy tylko
ta zaczęła ubolewać nad zębem, a Demi z odrętwieniem wstała z fotela i, nie
wypowiedziawszy nawet słowa, zaczęła się z nimi szykować do wyjścia.
Kevin razem z Danielle proponowali jakieś
tabletki przeciwbólowe, lecz Selena stanowczo odmówiła, twierdząc, że nie
będzie sobie truła żołądka, a Nick ochoczo przyznał jej rację. Joe i Bridgit
mieli zdezorientowane miny, lecz ta druga poradziła jej zimne okłady oraz jak
najszybsze odwiedzenie dentysty.
Bridgit, odkąd Selena pamiętała, była bardzo
mądrą dziewczyną. Poznały się na planie serialu ,,Czarodzieje z Waverly Place''
i odtąd zaprzyjaźniły. Jako, że z Demi były nierozłączne już od lat
dziecięcych, utworzyły w trójkę naprawdę zgraną paczkę. Debby również już
znała, aczkolwiek dopiero po eksperymencie połączenia jej serialu z ,,Nie ma to
jak statek'', gdzie grała blondynka, okazało się, że jest ona niepoprawną
optymistka, której brakuje w tej bandzie. Tak więc powstała czwórka
przyjaciółek na dobre i na złe.
Wszystko rozsypało się z momentem rozpoczęcia
związku Joe i Bridgit. Dziewczyny znały Jonasów już od dawna, lecz oprócz Nicka
i Seleny żadne nie odczuwało do siebie jakiegokolwiek pociągu. To było idealne
połączenie dwóch, różnych płcią paczek. Co prawdaż nie było ich do pary, ale to
im w niczym nie przeszkadzało. Z czasem Bridgit przedstawiła im kolegę z planu
,,Powodzenia Charlie'' - Jasona Dolley. Blondyn z dłuższymi włosami od razu
wpadł w oko Debby. Tak oto zrodziła się druga para. Potem doszedł też Sterling,
sprowadzony przez Dems i Emily Osment, którą Selena poznała na parkingu przed
studiem, kiedy niechcący przyblokowała jej samochód. Grała ona bowiem w serialu
,,Hannah Montana'' razem z Miley Cyrus. Co do tej ostatniej, nigdy nie zdołała się
wepchnąć w ich grono - a próbowała i to nie raz. Nie raz także związek
przezywany śmiesznie Neleną przeżywał przez tą długowłosą piękność kryzysy. A
było też i jedno rozstanie. Ale o tym Sel wolała zapomnieć.
Później dołączyła również Danielle, od początku
jako dziewczyna Kevina. Emily i Sterling również z czasem się w sobie
zakochali, tworząc czwartą już w tym gronie parę. Wszyscy czekali na to, co się
stanie z resztą. Niemniej jednak nikt nie przypuszczał, że Danger zwiąże się z
Bridgit. On, dusza towarzystwa, lekko zakręcony, zawsze szalony, a ona?
Poważna, nieśmiała, wyrozumiała, z wiedzą godną Harvardu.
Wszystko zaczęło się pod koniec lata na
ognisku na plaży. Postanowili zaszaleć. Przynieśli trzy butelki wódki oraz aż
dwie zgrzewki piwa. Bridgit nie wyrażała zbytniej aprobaty co do alkoholu, ale
w końcu nawet ona chwyciła swoją butelkę. Jason zabrał ze sobą radio i włączył
jakąś głośną muzykę. Byli pewni, że ich wrzaski i śmiechy słychać w całej
okolicy, ale w tym momencie mieli to głęboko w poważaniu. Brakowało jedynie
Kevina i Danielle, aczkolwiek ich można już było wypisać z listy. Po ślubie
przestali się udzielać towarzysko wśród zbuntowanych nastolatków.
Joseph upił się niemiłosiernie i zaczął
wariować. Sterling wypił jedynie kilka kieliszków oraz butelkę piwa, lecz mając
słabą głowę, już po kilku godzinach spał na kocu. Jason śpiewał ballady
miłosne, czkając co chwila. Z męskiej części jedynie Nick zachował twarz, czego
można się było spodziewać, bo nie ruszył wódki, a piwa wypił jedynie butelkę.
Co do dziewczyn, Emily oraz Debby strzeliły sobie kilka razy po pełnym,
jednakże nic strasznego oprócz dwudniowego kaca z tego nie wyszło. Reszta
odmówiła.
Tak więc Joe zaczął prawić swoje morały,
które wszystkich doprowadzały do bólu brzucha spowodowanego przez śmiech. Kiedy
dobiegła północ, towarzystwo się zaczęło rozdzielać. Deborah z Jason'em odeszli
gdzieś na brzeg morza, Emily obudziła Sterlinga i również gdzieś zniknęli.
Selena też miała zamiar oddalić się z Nickiem w celu rozmowy na osobności.
Wtem, kiedy już wstawali, krótkowłosy szatyn uczepił się Bridgit i pocałowawszy
ją wpierw namiętnie w usta, poprosił o chodzenie. Oszołomiona dziewczyna
zgodziła się. Mimo, że on nic następnego dnia nie pamiętał, inni go
uświadomili, a on sam chętnie przystał na taki przebieg wydarzeń. Odtąd
powstała czwarta para, a grono zaczęło się powoli rozsypywać. Głównie z powodu
unikającej spotkań Demi.
- Jesteśmy. - Wyrwał Selenę z zamyślenia głos
Loczka. Rozejrzała się dokładnie dookoła. Stali na podjeździe przed domem
dziewczyn. Powoli się ściemniało. Spojrzała na sąsiedni budynek. Ich wiecznie
ciekawska sąsiadka - pani Charles, która wiekiem była już dawno po
sześćdziesiątce, wyglądała przez okno. Uchodziła ona bowiem za jedną z
największych plotkar na ulicy i gdy tylko usłyszała dźwięk samochodu lub
jakiegokolwiek innego odgłosu z podwórka, musiała wyśledzić, co się dzieje.
Teraz patrzyła na nich swoimi małymi, czarnymi, świdrującymi oczkami.
- Och, tak - mruknęła Selena, uzmysławiając
sobie, że pasowałoby wyjść z tego auta. Wymacała klamkę i wyszła na świeże
powietrze. Powolnym krokiem ruszyła betonową ścieżką ku ciemnobrązowym drzwiom
frontowym. Przy przekręcaniu klucza w zamku jeszcze raz spojrzała w okno
sąsiadki. Patrzyła na nią, nie zamierzając odwrócić wzroku. - Stara ropucha -
wymamrotała pod nosem Sel. Zdecydowanym krokiem weszła do domu, a za nią
reszta. Pozapalała światło i zdjęła z nóg obcasy.
Demi bez słowa podążyła tępo do swojego
pokoju. Inni usadowili się na sofie w salonie.
- Rozpalę w kominku. - Zaoferował się Nick i
już po chwili płomienie trzeszczały wesoło wśród kawałków drewna. Chłopak
usiadł na fotelu, spoglądając wyczekująco na towarzyszki.
- Czemu się tak na nas patrzysz? - Wypaliła
młodsza z nich.
- Nie pójdziecie do niej? - Spojrzał wymownie
w sufit.
- Godzina. Ona potrzebuje godziny. - Usłyszała
Selena i dopiero po chwili zorientowała się, że te słowa wydobyły się z jej
własnej krtani. Poczuła się jak robot, który działa na określone hasło.
- Skoro tak mówicie - powiedział niepewnie
Nick.
- Wiecie co? Ja chyba wezmę prysznic. Muszę
się zrelaksować. - Wyjaśniła Debby i już po chwili zniknęła na schodach.
Pozostała dwójka siedziała w ciszy, przerywanej jedynie cichym szumem wody z
łazienki nad nimi, patrząc w buchający ogień.
- Chyba pojadę - rzekł w końcu Nick, wstając z
fotela. Dziewczyna spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Zostań.
- Ech. – Westchnął. - No dobrze. - Przysiadł
się obok niej i pozwolił oprzeć na swojej klatce piersiowej.
- Kiedy jest ten ślub? - zapytała.
- Nie wiem. Nawet nie otworzyłem tego
zaproszenia.
- Ja też. - Wstała niezdarnie i zaczęła szukać
wzrokiem torebki, do której je włożyła.
- Widziałeś..
- Torebkę? Tak, proszę. - Podał jej przedmiot
z uśmiechem na ustach, a ona, powróciwszy na swoje miejsce, zaczęła w niej
grzebać. Po kilku minutach się zdenerwowała, po czym wysypała całą jej
zawartość na stół. Dookoła rozsypały się stosy papierów, długopisów, zestawów
do malowania razem z lusterkiem, telefon, odtwarzacz mp3, chusteczki
higieniczne i wreszcie biała koperta z rysunkiem złączonych obrączek. Otworzyła
ją ostrożnie, starając się nie rozerwać pergaminu i przejechała wzrokiem po
wnętrzu kartki z czerwonymi różami i dwoma gołębiami na okładce.
- Styczeń – stwierdziła głucho.
- Za miesiąc? - Zdziwił się chłopak.
- Taa. - Odrzuciła kartkę na stos rupieci,
które wypadły z jej torby i oparła głowę na ramieniu Nicka. - Muszę porozmawiać
z tym debilem - rzekła po chwili, zrywając się.
- To nie ma sensu. – Uświadomił ją Nicholas,
kiedy miała już na nodze jeden z butów.
- Dlaczego? - Zmarszczyła brwi, patrząc nie
niego z ogłupieniem.
- Bo może są jeszcze u Kev'a. A jak nie, to
przecież musiał odwieźć Bridgit. Kto wie, ile mu to zajmie. – Selena, słysząc
te słowa, zsunęła założony but ze stopy i usiadła niedbale na podłodze,
zsuwając się po ścianie. Ukryła twarz w dłoniach.
- Jak ja mam jej pomóc? - Jej stłumiony głos
potoczył się po parterze, odbijając się w idealnej ciszy. Ryan skończyła swój
prysznic. Selena patrzyła tępo w swoje dłonie, nie widząc nic innego. Po chwili
poczuła, jak ktoś siada obok niej i obejmuje ramieniem.
- Nic nie możesz zrobić. To jest sprawa
pomiędzy nimi.
- Muszę coś zrobić. Nie rozumiesz? Ona to
zostawi! W życiu mu nic nie powie..
- To co chcesz zrobić?
- Pogadam z nim. A jeśli to nie pomoże, to
może z Bridgit.. Dla niej też Dems jest jak siostra. Nie zrobi jej tego. -
Loczek delikatnie chwycił ją za przegub ręki, odciągnął od twarzy, po czym
spojrzał prosto w jej oczy.
- Jesteś tego pewna? A co jeżeli Bridgit go
też kocha?
- To.. To.. Cholera no! - Niemal krzyknęła,
waląc pięścią w swoje kolano.
U szczytu schodów pojawiła się Debby w
niebieskiej piżamie składającej się z długich spodni i bluzeczki o krótkim
rękawie. Włosy wciąż miała owinięte karmazynowym ręcznikiem.
- Stało się coś? - spytała, patrząc ze
zdziwieniem na parę siedzącą na płytkach przed drzwiami.
- Nic - odrzekła złośliwie szatynka i wstała z
podłogi. - Nick, może lepiej będzie, jak już pojedziesz. Jak możesz, to
przyjedź po mnie jutro, kiedy Joe będzie w domu, okej? - Wyżej wspomniany
również podniósł się do pionu i przytaknął, choć w jego oczach widziała, że
wątpił w jej plan. - To dobranoc. - Pocałowała go w policzek.
- Słodkich snów. Dobranoc, Debby!
- Na razie, Nick.
Założył pospiesznie swoje pantofle, chwycił
pod rękę płaszcz i wyszedł w gęstniejący już mrok.
- Kocham cię - szepnął brązowookiej na ucho,
mijając jej osobę tuż przy wyjściu. Mimowolnie się uśmiechnęła, patrząc jak
odjeżdża. Pomachała mu na pożegnanie.
Stała tak jeszcze chwilę w progu, wbijając
wzrok w ciemność. Każde pożegnanie z Nickiem było dla niej bolesne. Zawsze
wydawało jej się, że jest ono ostatnie i już nigdy więcej nie ujrzy jego
nieśmiałego uśmiechu, niesfornych loków, zakłopotanej miny. Wciąż trudno jej
było przywyknąć do myśli, że w końcu jest jej. ,,Tak, jest mój'', pomyślała. Po
tylu bezsennych nocach, pustych słowach Demi i Debby, które miały ją pocieszyć.
Po tylu przejściach, w końcu miała go tylko i wyłącznie dla siebie. Tylko co,
jeśli znów coś się zepsuje? I czy cena, jaką za to zapłaciła zarówno ona, jak i
Bogu ducha winni ludzie, nie była zbyt wysoka?
- Sel? – Delikatny głosik przywrócił ją do
trzeźwości. Potrząsnęła gwałtownie głową, odrzucając dotychczasowe myśli.
Spojrzała na rumianą twarz przyjaciółki.
- Chodźmy do Dee. - Wymusiła uśmiech.
Zatrzasnęła drzwi, przekręciła klucz i ramię
w ramię ruszyły na górę. Selena spojrzała po drodze z utęsknieniem na swój
pokój. Marzyła jedynie o ciepłej pościeli, wygodnej piżamie. Skręciła w lewo
oraz zapukała lekko w białe drzwi z plakietką ,,Demetria Devonne Lovato.
Wchodzisz na własną odpowiedzialność, bęcwale! ;)''. Dobrze pamiętała minę
faceta, któremu dyktowały treści swoich plakietek, a on co chwila spoglądał na
nich znad skoroszytu, powtarzając ich słowa, najwyraźniej nie chcąc popełnić
błędu. Znów uśmiechnęła się pod nosem.
Nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi, uchyliła
drzwi. Nie mogła dostrzec szczupłej postaci. Popchnęła je, po czym weszła do
jasnego pokoju. Kremowe ściany wyglądały niezwykle mrocznie pod wpływem światła
księżyca, wpadającego przez obszerne okno po lewej stronie, które zajmowało
całą ścianę. Zaraz obok, przy szkle, na tej samej ścianie co drzwi wisiały trzy
ogromne lustra. Spadzisty sufit dodawał pomieszczeniu wyjątkowego klimatu.
Obie z Debby rozejrzały się dookoła i
dostrzegły dziewczynę leżącą na łożu z baldachimem, zaraz na przeciwko nich.
Wymieniły spojrzenia, podeszły i usiadły na materacu. Demi była odwrócona do
nich plecami.
- Dems. - Zaczęła szatynka - Nie martw się.
Wszystko się ułoży. - Dopiero kiedy to powiedziała, uświadomiła sobie, że
niespełna pół roku temu słyszała podobne słowa, a kilka minut wcześniej nazwała
je pustymi. - Okej, wiem, że takie gadanie nic nie pomoże. - Zreflektowała się
- On po prostu nie jest ciebie wart, skoro woli.. ją. Zwykły dupek. Musisz się
trzymać. Jesteś silna, ja to wiem. - Położyła dłoń na jej ramieniu.
- Tak, Dee. Poradzisz sobie. Z nami u boku. -
Dodała blondynka o nieco grubszych kościach, niżeli jej znajome.
Wpatrzyły się w nią, czekając aż wreszcie
zmieni bok, ujrzą zapłakaną twarz oraz cień wymuszonego uśmiechu. Sekundy
nieubłagalnie mijały, aż przeradzały się w minuty. W Selenie zaczął się rodzić
niepokój.
- Demi? - Szturchnęła ją w ramię - Demi? Dems!
- Teraz szarpała ją coraz mocniej. W końcu udało jej sie przewrócić
przyjaciółkę na plecy i zobaczyła, że Lovato ma zamknięte oczy, a z prawej
ręki, w której utkwiony był malutki flakonik, zaczęło się coś sypać, uderzając
mocno o drewnianą podłogę i rozsypując się po całym wnętrzu, co w pustym pokoju
brzmiało niczym spadające na metalowy dach kule zamrożonego śniegu.
Debby natychmiast przebiegła łóżko i zaczęła
badać ową dziwną substancję.
- Tabletki. - Wzięła do ręki opakowanie,
przeczytała nalepkę. - Nasenne.
Gomez spojrzała na nią z niedowierzaniem.
Zaczęła jeszcze mocniej szarpać Demetrię, poczuła, że łzy pieką ją w oczy.
- DEMI! - Teraz już obie krzyczały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz