Nieprzemyślane
decyzje, niechciane skutki, bolesne straty. Jednym słowem życie, którego
doświadczają na co dzień wszyscy ludzie. Chyba każdy chociaż raz marzył o tym,
by móc cofnąć czas. Posiadać magiczną maszynę, którą z podziwem można oglądać w
animowanym filmie ,,Lilo i Stitch’’ lub zaczarowany łańcuszek ukazany w jeden z
części kultowej sagi J.K. Rowling. Wyobrażenia to w końcu nic złego, gorzej z
uświadamianiem sobie, iż nigdy nie doczekają one spełnienia w realnym świecie.
Selena pogodziła
się z tym, jaka przyszłość przed nią stała. Odstawiła na bok wszelkie nadzieje,
rozumiejąc ich bezsensowność. Tylko czy jej wybór był tym właściwym?
Ubrana w mieniącą
się czarną sukienkę na ramiączkach oraz skórzaną kurtkę wysiadła dumnie z
samochodu, stawiając pewne kroki na kilkucentymetrowych obcasach. Ze zmrużonymi
oczami spoglądała na ogromny dom Nicole, już z zewnątrz wyglądający na budynek
godny celebrytki. Gigantyczne okna rzucały się w oczy na tle białej farby, a
kolorowe światła przygotowane specjalnie na imprezę padały na okazałych
wielkości ogród, gdzie przy basenie, bądź w jego wnętrzu, buszowała zgraja
nastolatków. Głośna, klubowa muzyka rozprzestrzeniała się w obrębie kilku
kilometrów, co przyprawiało bębenki uszne o lekkie drgania.
- To nie był dobry
pomysł – mruknęła Demi, zaczesując włosy za uszy.
Po długim
błaganiu zgodziła się towarzyszyć Selenie, choć jej mina w najmniejszym stopniu
nie wyrażała chęci do zabawy. Brunetka zerknęła na nią, posyłając pocieszający
uśmiech.
- Będzie fajnie –
stwierdziła, choć sama nie wierzyła w te słowa.
- Yhym – jęknęła
szatynka w obcisłej fioletowej kreacji.
Ruszyły do tłumu
balangowiczów, wypatrując gdzieś w nim Nicholasa. Demetria została
wtajemniczona w cel tej wyprawy, aczkolwiek nie miała zielonego pojęcia nawet o
istnieniu planu, który ułożył się w głowie czarnej.
- Pamiętasz, jak
my się bawiłyśmy na takich przyjęciach? – mruknęła Demi, z fascynacją
przyglądając się tańczącym w rytm szybkiej melodii nieznajomym.
- Dawno i
nieprawda – westchnęła Sel.
- Też racja.
Zresztą wolałam naszą paczkę.
- Dems, daj sobie
teraz spokój ze wspominkami – warknęła na nią brunetka.
Dziewczyna
przewróciła oczami, lecz zaprzestała rozmowy, brnąc przed siebie i ocierając
się o mokre od kąpieli ciała ludzi.
- Mogła napisać w
zaproszeniach, że trzeba wziąć kostium kąpielowy – mruknęła z wyrzutem.
Z twarzy Gomez
nie schodził lekki uśmieszek, słysząc wypowiadane przez towarzyszkę zdania.
Kochała ją właśnie taką, swoją nieokiełznaną przyszywaną siostrę.
- Stój – odezwała
się Dem, zatrzymując ją. Palcem wskazała na rozpalonego grilla, tuż przy którym
stała trójka rozbawionych osób. Krótkowłosy brunet z butelką piwa w ręce
opierał się o smukłą szatynkę w skąpym stroju. Razem z nimi przebywał drugi
Jonas, drapiąc się w tej chwili delikatnie po lokach.
- Chodź –
zdecydowała Selena, ciągnąc Lovato za rękę.
- Nie, Selly, nie
będę gadała z Jo.. – nie skończyła, gdyż dzięki sile nastolatki znalazły się
tuż obok nich.
Wszyscy spojrzeli
na nie, nie ukrywając przy tym zdziwienia. Jedynie kąciki ust Josepha podniosły
się nieznacznie do góry. Twarz Miley wykrzywił za to gorzki grymas.
- Hej – przywitała
się Selena, unikając jej przenikliwego wzroku. Pozostali również wydukali
krótkie przywitanie, nikt nie próbował nawet zataić niezręczności.
- Kto by pomyślał,
że nie będziemy mieli o czym gadać – powiedziała sarkastycznie Demi,
spoglądając gdzieś w dal.
- Temat to ja mam,
ale na osobności – zdeklarował Joe, w zamian za co dostał tylko jej złowrogie
spojrzenie.
- Się robi
niemiło, lepiej was zostawię – rzekła Cyrus, wyplątując się z ramienia
chłopaka. Żaden z obecnych nie zaprotestował, dzięki czemu odeszła w pośpiechu,
wpierw puszczając Nickowi perskie oczko.
- Ładnie
wyglądacie – stwierdził uprzejmie Nicholas, przyglądając się z zaciekawieniem
Selenie, której włosy zostały upięte w fikuśny kok.
- Dzięki – odparła
nieśmiało. – Możemy porozmawiać w cztery oczy? – poprosiła.
Pokiwał głową
twierdząco, po czym udali się powolnym tempem w nieznaną nawet im stronę. Mieli
tylko nadzieję znaleźć jakiś spokojny zakątek zdatny na rozmowę. Mijali tłumy
zabawowiczów w milczeniu. Zerkali jedynie na siebie czasami kątem oka, a gdy
jej wzrok spotkał te perfekcyjnie czekoladowe tęczówki, od razu odwracała głowę
speszona. Nie wiedziała, jak zacząć tę rozmowę, ani nawet dlaczego w ogóle
chciała ją przeprowadzać.
- O czym chciałaś
pogadać? – spytał Nicholas, kiedy znaleźli się przy ogrodzeniu na tyłach domu.
- Chciałam się
pożegnać. Wiem, że robiłam to już, ale teraz to naprawdę ostatni raz. Wątpię,
byśmy się jeszcze kiedykolwiek zobaczyli – wyjaśniła, wbijając wzrok w
przystrzyżoną równomiernie trawę. Wolała darować sobie widok jego miny.
- Pożegnać? –
powtórzył bez emocji.
- Wyjeżdżam.
- Dokąd?
Gomez wzięła
głęboki oddech, jakby to miało pomóc w wymówieniu na głos miejscowości.
- Do Nowego Jorku –
powiedziała w końcu, nie śmiejąc nawet zerknąć mu w twarz. – Na zawsze – dodała
po chwili.
- Ale po co? –
zapytał, najwyraźniej nie rozumiejąc jej decyzji.
Selena podniosła
głowę, a jej oczom ukazała się jego zdezorientowana mina. Mogła mu wyjaśnić, że
pozostanie w Los Angeles byłoby równoznaczne z zabijaniem samej siebie. Nie
wytrzymywała psychicznie w towarzystwie, w którym się obracała. Dom, okolica,
studio, wszystko przypominało jej właśnie o nim. Zdawała sobie sprawę z tego,
iż w Nowym Jorku również nie zapomni, bo nie zapomni nigdy, ale miała nadzieję
na zajęcie umysłu innymi czynnościami. Postanowiła zrobić sobie przerwę od
kariery, iść na studia. Uczyć się, poznawać nowych ludzi, nie mających nic
wspólnego ze światem gwiazd. W końcu to miasto wcale nie składało się jedynie z
narkomanów oraz wyrzutków społecznych. Właśnie tam chciała odkryć świat
inteligencji, na jednej z lepszych uczelni.
- Czy to ważne?
Nie powinnam ci w ogóle o tym mówić, ale chciałam.. Po prostu ostatni raz.. –
zaczęła się plątać, przy czym jego twarz zaczął wykrzywiać ból.
Chciała usłyszeć
,,nie jedź, zostań, dla mnie’’, aczkolwiek to było niemożliwe. Same wyobrażenia
zdawały się absurdalne. Niemniej jednak nie mogła się ich wyzbyć, bo gdyby
nagle się urzeczywistniły, w ułamku sekundy zmieniłaby zdanie i wykonała
to, o co by poprosił.
- Co będziesz tam
robiła?
- Nie ułatwiasz –
mruknęła, krzywiąc się mimowolnie. – Pewnie dowiesz się za jakiś czas z mediów.
– Uśmiechnęła się gorzko.
- Tak, to
najlepsze źródło informacji – powiedział z wyrzutem.
- Nie chcę się
kłócić.
- Chcesz wyjechać
bez wyjaśnienia? Żegnaj Nick, więcej się nie zobaczymy, fajnie było cię znać? –
prychnął, naśladując dziewczęcy głos.
- A po co mam tu
zostawać, powiedz mi po co? – uniosła głos, powoli zdenerwowana jego
zachowaniem.
Otworzył usta do
odpowiedzi, aczkolwiek już po chwili zamknął je zrezygnowany. Pokręcił tylko z
niedowierzaniem głową, a ona dopiero wówczas dostrzegła, jak bardzo się
zmienił. Powinien przyjąć tę wiadomość w spokoju, zadać te same pytania, tyle
że bez nerwów, poprosić ją o ponowne przemyślenie sprawy. Tak właśnie by zrobił
jeszcze miesiąc wcześniej, teraz z trudem rozpoznawała w nim tego Nicka,
którego darzyła miłością.
- W takim razie
nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci powodzenia w dalszym życiu.
Nie czekając na
jej reakcję, odszedł szybkim krokiem. Selena stała jak zamurowana, patrząc na
jego oddalającą się sylwetkę. Ciemne dżinsy i szara marynarka już niedługo
zniknęły wśród tłumu. A ona czuła się jak porzucona służka, którą właściciel
właśnie zdzielił po twarzy, uświadamiając jej miejsce w świecie. Samotna łza
spłynęła po pokrytym makijażem policzku, Selena z trudem powstrzymała się od
wybuchu histerii. Przeklęła głośno, czego nikt nie miał szans usłyszeć z tej
odległości. Kiedy tylko zdołała zmusić swe ciało do ruchu, zdjęła z nóg wysokie
szpilki i pobiegła do samochodu, nie przejmując się już, czy ktoś ją zobaczy w
tym stanie.
- Do Nowego
Jorku?! – wydarła się Demetria, prowadząc samochód.
- Czy chociaż ty
jedna możesz mnie zrozumieć i poprzeć? – wymamrotała Selena.
- Poprzeć? Twoją
głupotę? No chyba nie – nadal krzyczała, tylko pogarszając sytuację.
- Demi, zamknij
się – warknęła brunetka, mając już dość tego wszystkiego.
Dla niej nie było
to łatwe, a oni wszyscy dodatkowo to utrudniali. Duma, jaką odczuwała poprzez
zdolność do nadziei na lepsze życie z daleka od ukochanych ludzi, powoli zmniejszała
się do rozmiaru ziarenka piasku. Mimo to nie chciała się wycofywać, musiała
spróbować. Jennifer już wszystko załatwiła, odrzucając wszelkie propozycje
kontraktów i marnując setki tysięcy za zerwanie tego z producentem jej
ostatniego filmu, by mogła darować sobie obiecaną promocję. Szczęściem okazał
się fakt, iż podpisany z firmą Disney’a akurat wygasł. Ojciec został już powiadomiony
o jej przyjeździe, oczywiście również przez menagerkę. Klamka zapadła.
- Nie dość, że ten
typ mi nie daje spokoju, to jeszcze ty odwalasz takie rzeczy. Chcesz mnie tu
zostawić samą, no dziękuję ci pięknie – zrzędziła Demi, zaciskając kurczowo dłonie
na kierownicy.
- Masz Debby –
szepnęła Gomez, odczuwając coraz większe wyrzuty sumienia. Może rzeczywiście za
bardzo skupiała się na sobie, a nie pomyślała o tym, jak jej wyjazd odbije się
na innych?
Demetria
spojrzała na nią ponuro, ten wzrok mówił wszystko. Tego, co łączyło je z
blondynką. nigdy nie powinna nawet porównywać z więzią, jaka była między nimi.
- Przepraszam.
Super :D
OdpowiedzUsuńps. Ustaw jasniejsze literki (:
Zapraszam na swojego nowego bloga, zalezy mi bardzo na twoim komentarzu ;3
www.niech-bedzie-teraz.blogspot.com
UsuńMam wrażenie, że czytałam już o wyjeździe Seleny, ale może mi się pomieszało. Skoda, że przed podjęciem decyzji nie porozmawiała z Demi, czy kimkolwiek innym... nadal nie wydaje się przekonana do swojego wyjazdu. Nick też jej nie pomógł, jego zachowanie wobec Seleny było okropne, ale po tym, co zrobiła, szczerze mówiąc, nie dziwie się, że taki ma do niej stosunek. Miley już tutaj nie lubię. Współczuję Selenie, którą z pewnością czeka ciężki czas, wydaje mi się, że Nowy Jork wcale jej nie pomoże i zaraz wróci. Okay, tamto zdanie miało zawrzeć to, że współczuję Selenie, ale Demi też, ale byłoby za długie, lol. Biedna Demi, mam jednak nadzieję, że nie stracą kontaktu i wyjazd Seleny nie odbije się na ich przyjaźni. Chociaż pewnie się odbije, bo obie mają straszne problemy, a nie potrafią sobie nawzajem pomóc.
OdpowiedzUsuńTrzy rozdziały napisane przez Martę, dodane w ciągu dwóch dni, raj dla Ani... pomijając to, że ltw wzbudza we mnie tęsknotę za starymi czasami :')
pozdrawiam i czekam aż sprawdzisz kolejny :*