sobota, 3 stycznia 2015

R. 21 ` Klamka zapadła

Nieprzemyślane decyzje, niechciane skutki, bolesne straty. Jednym słowem życie, którego doświadczają na co dzień wszyscy ludzie. Chyba każdy chociaż raz marzył o tym, by móc cofnąć czas. Posiadać magiczną maszynę, którą z podziwem można oglądać w animowanym filmie ,,Lilo i Stitch’’ lub zaczarowany łańcuszek ukazany w jeden z części kultowej sagi J.K. Rowling. Wyobrażenia to w końcu nic złego, gorzej z uświadamianiem sobie, iż nigdy nie doczekają one spełnienia w realnym świecie.
  Selena pogodziła się z tym, jaka przyszłość przed nią stała. Odstawiła na bok wszelkie nadzieje, rozumiejąc ich bezsensowność. Tylko czy jej wybór był tym właściwym?

  Ubrana w mieniącą się czarną sukienkę na ramiączkach oraz skórzaną kurtkę wysiadła dumnie z samochodu, stawiając pewne kroki na kilkucentymetrowych obcasach. Ze zmrużonymi oczami spoglądała na ogromny dom Nicole, już z zewnątrz wyglądający na budynek godny celebrytki. Gigantyczne okna rzucały się w oczy na tle białej farby, a kolorowe światła przygotowane specjalnie na imprezę padały na okazałych wielkości ogród, gdzie przy basenie, bądź w jego wnętrzu, buszowała zgraja nastolatków. Głośna, klubowa muzyka rozprzestrzeniała się w obrębie kilku kilometrów, co przyprawiało bębenki uszne o lekkie drgania.
 - To nie był dobry pomysł – mruknęła Demi, zaczesując włosy za uszy.
  Po długim błaganiu zgodziła się towarzyszyć Selenie, choć jej mina w najmniejszym stopniu nie wyrażała chęci do zabawy. Brunetka zerknęła na nią, posyłając pocieszający uśmiech.
 - Będzie fajnie – stwierdziła, choć sama nie wierzyła w te słowa.
 - Yhym – jęknęła szatynka w obcisłej fioletowej kreacji.
  Ruszyły do tłumu balangowiczów, wypatrując gdzieś w nim Nicholasa. Demetria została wtajemniczona w cel tej wyprawy, aczkolwiek nie miała zielonego pojęcia nawet o istnieniu planu, który ułożył się w głowie czarnej.
 - Pamiętasz, jak my się bawiłyśmy na takich przyjęciach? – mruknęła Demi, z fascynacją przyglądając się tańczącym w rytm szybkiej melodii nieznajomym.
 - Dawno i nieprawda – westchnęła Sel.
 - Też racja. Zresztą wolałam naszą paczkę.
 - Dems, daj sobie teraz spokój ze wspominkami – warknęła na nią brunetka.
  Dziewczyna przewróciła oczami, lecz zaprzestała rozmowy, brnąc przed siebie i ocierając się o mokre od kąpieli ciała ludzi.
 - Mogła napisać w zaproszeniach, że trzeba wziąć kostium kąpielowy – mruknęła z wyrzutem.
  Z twarzy Gomez nie schodził lekki uśmieszek, słysząc wypowiadane przez towarzyszkę zdania. Kochała ją właśnie taką, swoją nieokiełznaną przyszywaną siostrę.
 - Stój – odezwała się Dem, zatrzymując ją. Palcem wskazała na rozpalonego grilla, tuż przy którym stała trójka rozbawionych osób. Krótkowłosy brunet z butelką piwa w ręce opierał się o smukłą szatynkę w skąpym stroju. Razem z nimi przebywał drugi Jonas, drapiąc się w tej chwili delikatnie po lokach.
 - Chodź – zdecydowała Selena, ciągnąc Lovato za rękę.
 - Nie, Selly, nie będę gadała z Jo.. – nie skończyła, gdyż dzięki sile nastolatki znalazły się tuż obok nich.
  Wszyscy spojrzeli na nie, nie ukrywając przy tym zdziwienia. Jedynie kąciki ust Josepha podniosły się nieznacznie do góry. Twarz Miley wykrzywił za to gorzki grymas.
 - Hej – przywitała się Selena, unikając jej przenikliwego wzroku. Pozostali również wydukali krótkie przywitanie, nikt nie próbował nawet zataić niezręczności.
 - Kto by pomyślał, że nie będziemy mieli o czym gadać – powiedziała sarkastycznie Demi, spoglądając gdzieś w dal.
 - Temat to ja mam, ale na osobności – zdeklarował Joe, w zamian za co dostał tylko jej złowrogie spojrzenie.
 - Się robi niemiło, lepiej was zostawię – rzekła Cyrus, wyplątując się z ramienia chłopaka. Żaden z obecnych nie zaprotestował, dzięki czemu odeszła w pośpiechu, wpierw puszczając Nickowi perskie oczko.
 - Ładnie wyglądacie – stwierdził uprzejmie Nicholas, przyglądając się z zaciekawieniem Selenie, której włosy zostały upięte w fikuśny kok.
 - Dzięki – odparła nieśmiało. – Możemy porozmawiać w cztery oczy? – poprosiła.
  Pokiwał głową twierdząco, po czym udali się powolnym tempem w nieznaną nawet im stronę. Mieli tylko nadzieję znaleźć jakiś spokojny zakątek zdatny na rozmowę. Mijali tłumy zabawowiczów w milczeniu. Zerkali jedynie na siebie czasami kątem oka, a gdy jej wzrok spotkał te perfekcyjnie czekoladowe tęczówki, od razu odwracała głowę speszona. Nie wiedziała, jak zacząć tę rozmowę, ani nawet dlaczego w ogóle chciała ją przeprowadzać.
 - O czym chciałaś pogadać? – spytał Nicholas, kiedy znaleźli się przy ogrodzeniu na tyłach domu.
 - Chciałam się pożegnać. Wiem, że robiłam to już, ale teraz to naprawdę ostatni raz. Wątpię, byśmy się jeszcze kiedykolwiek zobaczyli – wyjaśniła, wbijając wzrok w przystrzyżoną równomiernie trawę. Wolała darować sobie widok jego miny.
 - Pożegnać? – powtórzył bez emocji.
 - Wyjeżdżam.
 - Dokąd?
  Gomez wzięła głęboki oddech, jakby to miało pomóc w wymówieniu na głos miejscowości.
 - Do Nowego Jorku – powiedziała w końcu, nie śmiejąc nawet zerknąć mu w twarz. – Na zawsze – dodała po chwili.
 - Ale po co? – zapytał, najwyraźniej nie rozumiejąc jej decyzji.
  Selena podniosła głowę, a jej oczom ukazała się jego zdezorientowana mina. Mogła mu wyjaśnić, że pozostanie w Los Angeles byłoby równoznaczne z zabijaniem samej siebie. Nie wytrzymywała psychicznie w towarzystwie, w którym się obracała. Dom, okolica, studio, wszystko przypominało jej właśnie o nim. Zdawała sobie sprawę z tego, iż w Nowym Jorku również nie zapomni, bo nie zapomni nigdy, ale miała nadzieję na zajęcie umysłu innymi czynnościami. Postanowiła zrobić sobie przerwę od kariery, iść na studia. Uczyć się, poznawać nowych ludzi, nie mających nic wspólnego ze światem gwiazd. W końcu to miasto wcale nie składało się jedynie z narkomanów oraz wyrzutków społecznych. Właśnie tam chciała odkryć świat inteligencji, na jednej z lepszych uczelni.
 - Czy to ważne? Nie powinnam ci w ogóle o tym mówić, ale chciałam.. Po prostu ostatni raz.. – zaczęła się plątać, przy czym jego twarz zaczął wykrzywiać ból.
  Chciała usłyszeć ,,nie jedź, zostań, dla mnie’’, aczkolwiek to było niemożliwe. Same wyobrażenia zdawały się absurdalne. Niemniej jednak nie mogła się ich wyzbyć, bo gdyby nagle się urzeczywistniły, w ułamku sekundy zmieniłaby zdanie i wykonała to,  o co by poprosił.
 - Co będziesz tam robiła?
 - Nie ułatwiasz – mruknęła, krzywiąc się mimowolnie. – Pewnie dowiesz się za jakiś czas z mediów. – Uśmiechnęła się gorzko.
 - Tak, to najlepsze źródło informacji – powiedział z wyrzutem.
 - Nie chcę się kłócić.
 - Chcesz wyjechać bez wyjaśnienia? Żegnaj Nick, więcej się nie zobaczymy, fajnie było cię znać? – prychnął, naśladując dziewczęcy głos.
 - A po co mam tu zostawać, powiedz mi po co? – uniosła głos, powoli zdenerwowana jego zachowaniem.
  Otworzył usta do odpowiedzi, aczkolwiek już po chwili zamknął je zrezygnowany. Pokręcił tylko z niedowierzaniem głową, a ona dopiero wówczas dostrzegła, jak bardzo się zmienił. Powinien przyjąć tę wiadomość w spokoju, zadać te same pytania, tyle że bez nerwów, poprosić ją o ponowne przemyślenie sprawy. Tak właśnie by zrobił jeszcze miesiąc wcześniej, teraz z trudem rozpoznawała w nim tego Nicka, którego darzyła miłością.
 - W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci powodzenia w dalszym życiu.
  Nie czekając na jej reakcję, odszedł szybkim krokiem. Selena stała jak zamurowana, patrząc na jego oddalającą się sylwetkę. Ciemne dżinsy i szara marynarka już niedługo zniknęły wśród tłumu. A ona czuła się jak porzucona służka, którą właściciel właśnie zdzielił po twarzy, uświadamiając jej miejsce w świecie. Samotna łza spłynęła po pokrytym makijażem policzku, Selena z trudem powstrzymała się od wybuchu histerii. Przeklęła głośno, czego nikt nie miał szans usłyszeć z tej odległości. Kiedy tylko zdołała zmusić swe ciało do ruchu, zdjęła z nóg wysokie szpilki i pobiegła do samochodu, nie przejmując się już, czy ktoś ją zobaczy w tym stanie.

 - Do Nowego Jorku?! – wydarła się Demetria, prowadząc samochód.
 - Czy chociaż ty jedna możesz mnie zrozumieć i poprzeć? – wymamrotała Selena.
 - Poprzeć? Twoją głupotę? No chyba nie – nadal krzyczała, tylko pogarszając sytuację.
 - Demi, zamknij się – warknęła brunetka, mając już dość tego wszystkiego.
  Dla niej nie było to łatwe, a oni wszyscy dodatkowo to utrudniali. Duma, jaką odczuwała poprzez zdolność do nadziei na lepsze życie z daleka od ukochanych ludzi, powoli zmniejszała się do rozmiaru ziarenka piasku. Mimo to nie chciała się wycofywać, musiała spróbować. Jennifer już wszystko załatwiła, odrzucając wszelkie propozycje kontraktów i marnując setki tysięcy za zerwanie tego z producentem jej ostatniego filmu, by mogła darować sobie obiecaną promocję. Szczęściem okazał się fakt, iż podpisany z firmą Disney’a akurat wygasł. Ojciec został już powiadomiony o jej przyjeździe, oczywiście również przez menagerkę. Klamka zapadła.
 - Nie dość, że ten typ mi nie daje spokoju, to jeszcze ty odwalasz takie rzeczy. Chcesz mnie tu zostawić samą, no dziękuję ci pięknie – zrzędziła Demi, zaciskając kurczowo dłonie na kierownicy.
 - Masz Debby – szepnęła Gomez, odczuwając coraz większe wyrzuty sumienia. Może rzeczywiście za bardzo skupiała się na sobie, a nie pomyślała o tym, jak jej wyjazd odbije się na innych?
  Demetria spojrzała na nią ponuro, ten wzrok mówił wszystko. Tego, co łączyło je z blondynką. nigdy nie powinna nawet porównywać z więzią, jaka była między nimi.
 - Przepraszam.

3 komentarze:

  1. Super :D
    ps. Ustaw jasniejsze literki (:

    Zapraszam na swojego nowego bloga, zalezy mi bardzo na twoim komentarzu ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że czytałam już o wyjeździe Seleny, ale może mi się pomieszało. Skoda, że przed podjęciem decyzji nie porozmawiała z Demi, czy kimkolwiek innym... nadal nie wydaje się przekonana do swojego wyjazdu. Nick też jej nie pomógł, jego zachowanie wobec Seleny było okropne, ale po tym, co zrobiła, szczerze mówiąc, nie dziwie się, że taki ma do niej stosunek. Miley już tutaj nie lubię. Współczuję Selenie, którą z pewnością czeka ciężki czas, wydaje mi się, że Nowy Jork wcale jej nie pomoże i zaraz wróci. Okay, tamto zdanie miało zawrzeć to, że współczuję Selenie, ale Demi też, ale byłoby za długie, lol. Biedna Demi, mam jednak nadzieję, że nie stracą kontaktu i wyjazd Seleny nie odbije się na ich przyjaźni. Chociaż pewnie się odbije, bo obie mają straszne problemy, a nie potrafią sobie nawzajem pomóc.
    Trzy rozdziały napisane przez Martę, dodane w ciągu dwóch dni, raj dla Ani... pomijając to, że ltw wzbudza we mnie tęsknotę za starymi czasami :')
    pozdrawiam i czekam aż sprawdzisz kolejny :*

    OdpowiedzUsuń